Wywiad z Pauliną Kowalską

W Vertimed+ podejmujemy dialog o zdrowiu i sposobach na jego zachowanie.

Zachęcamy Cię do przeczytania wywiadu z Pauliną Kowalską – aktorką serialową i filmową, która opowiedziała nam o swojej przemianie i o tym dlaczego założyła profil FITTALERZYK na platformie Instagram.

Zdradziła kto jest dla niej ważny w życiu oraz jak radzi sobie na castingach do telewizyjnych produkcji.

Patrycja Skrodzka: Jesteś aktorką. Wielokrotnie mogliśmy podziwiać Ciebie na ekranie. Na przestrzeni czasu widzimy jak zmieniła się Twoja sylwetka. Co było powodem tak dużej przemiany?

Paulina Kowalska” Polson”:Moja „przemiana” zaczęła się dość spontanicznie. Wydaje mi się, że od zawsze byłam aktywną osobą. W szkole podstawowej, gimnazjum i liceum trenowałam tenis stołowy (zdobyłam mistrzostwo województwa lubelskiego). Oprócz sportu, tańca, śpiewu i wizyt u ortodonty (bo aktor musi mieć ładne zęby haha) lubiłam jeść i gotować. Przez wiele lat jadłam obiady w szkole, a po powrocie do domu potrafiłam zjeść kolejny. Nie należałam nigdy do wybrednych. Jednak od zawsze wiedziałam, że chcę zostać aktorką, więc większość moich działań była skierowana pod egzaminy do szkoły teatralnej, które nie należą do najłatwiejszych Szkoła teatralna to dość specyficzne miejsce. Wymaga wiele samodyscypliny i poświęcenia. We wrocławskiej filii kładzie się duży nacisk na ruch. Pamiętam jak na pierwszym roku tańczyłam egzamin z tańca z ogromną, krwawiącą raną na stopie. Po skończeniu studiów brakowało mi ruchu. W moim zawodzie nie ma stałych godzin pracy. W głównej mierze chodzisz na castingi i czekasz na telefon. Nagle zaczynasz mieć dużo czasu, który sprzyja rozleniwieniu. Zastanawiasz się czy Ci się uda, skąd weźmiesz pieniądze na rachunki itp. Żeby nie zwariować od tego „czekania” postanowiłam zapisać się na siłownię. Można więc powiedzieć, że karnet na siłownię kupiłam z lekką premedytacją, żeby mieć jakieś zajęcie i aby nie popaść w  niebezpieczną fizycznie oraz psychicznie bezczynność. Myślę, że to była jedna z lepszych decyzji, która pozwoliła mi zachować zdrową głowę i wypracować dystans w moim zawodzie, co wielu osobom się niestety nie udaje. Ps. Kamera zawsze pogrubia haha.

P.S: Mówi się, że świat show biznesu jest bezwzględny w kwestii urody. Czy Twoja wizualna zmiana przyczyniała się do wzrostu propozycji zawodowych, czy wręcz przeciwnie szufladkuje Ciebie, bądź otwiera przed Tobą zupełnie nowe możliwości?

P.K: Świat show biznesu jest bardzo specyficzny. W wielu przypadkach wygląd fizyczny ma bardzo duże znaczenie. Bardzo często liczy się po prostu to czy ktoś „pasuje” do danej roli, a na dalszy plan schodzą umiejętności. Czasem reżyser ma już w głowie określony typ postaci, np. niska brunetka, która warsztatowo może być dużo słabsza od niskiej blondynki ale wizualnie wpisuje się lepiej w całość projektu. Moja zmiana wyglądu na pewno wpłynęła korzystnie na moją pewność siebie, co jest niesamowicie ważne w pracy aktora. Musisz być w nieustannej gotowości i za każdym razem udowadniać, że to właśnie Ty jesteś stworzona do tej roli. Wchodząc na casting nie ma czasu na wątpliwości. Cieszę się, że ja dość szybko zdałam sobie sprawę, że to nie tylko moje umiejętności ale masa innych czynników na które często nie mam wpływu (określona wizja postaci, znajomości, czyjeś subiektywne odczucia itp.) decydują o angażu w danym projekcie. To jest ten dystans i poczucie własnej wartości, które jest zbawienne w mojej, ale myślę, że nie tylko mojej pracy. Cieszę się że do tego doszłam, bo na ogół jestem wymagającą osobą, a najwięcej wymagam od siebie. Nie czuję, się mocno zaszufladkowana. Oczywiście jest pewien typ postaci w które się wpisuję ze względu na wygląd, są to: ładne kobiety, kochanki, kobiety o silnych, czasem nieoczywistych charakterach. Jestem jeszcze na początku mojej aktorskiej drogi i wierzę, że najlepsze jeszcze przede mną.

P.S: Aktualnie prowadzisz popularny profil na Instagramie „FITTALERZYK”. Skąd w Tobie pasja do gotowania i pomysł by dzielić się przepisami z innymi?

P.K: Gotować i jeść (co najważniejsze haha) lubiłam od małego. Jak miałam 5 lat to lepiłam już pierogi i gotowałam zupę z moją mamą. To ona zaraziła mnie miłością do kuchni. Konto na Instagramie założyłam dla siebie, gdy zaczęłam swoją przygodę ze zdrowym i świadomym odżywianiem czyli ponad rok temu. Chciałam mieć zbiór swoich kulinarnych pomysłów. Zakładając @fittalerzyk nie myślałam, że mój profil aż tak się rozwinie.

P.S:  Czy na ilość Twoich odbiorców ma wpływ również Twoja popularność?

P.K: Myślę, że nie ma to wielkiego wpływu. Przez długi czas większość moich obserwatorów nie wiedziała czym się zajmuję. Myślę, że spora liczba osób do tej pory nie wie. Nie zastanawiam się nad tym. @fittalerzyk prowadzę z pasji. Staram się aby mój profil po prostu był autentyczny. Nie zależy mi na cyferkach czy popularności. Robię to z przyjemnością, wkładam w to dużo czasu i serca, zwłaszcza gdy widzę, że to pomaga innym. W mojej aktywności na Instagramie stawiam na spontaniczność i autentyczność, na tym opieram mój profil.

P.S: Jaki cel założyłaś sobie na samym początku przemiany i czy systematycznie ulega on zmianie?

P.K: Nie miałam bardzo sztywnego celu. Tak jak mówiłam, przemiana zaczęła się spontanicznie i była chyba formą na przetrwanie tego trudnego czasu po szkole teatralnej, kiedy przeżywasz i starasz się o każdą rolę. Na pewno chciałam poprawić swoją sprawność i kondycję, ale nie zakładałam nigdy, że np. muszę schudnąć 5 kg w miesiąc. Podeszłam do tego z otwartą głową i chyba właśnie dzięki temu tak bardzo to polubiłam. Początek jest bardzo ważny. Bardzo często zmuszając się i nakładając sobie zbyt duże rygory trudniej jest nam dojść do celu, ponieważ cały ten proces kojarzy nam się negatywnie. Czasami lepiej wyznaczyć sobie mniejsze zadanie i podejść do tego z radością. Obecnie jestem na etapie, gdzie wypracowałam już zdrowe nawyki, które są dla mnie codziennością. Zdrowy styl życia sprawia mi przyjemność. Cały czas pracuję nad moją sprawnością, kondycją i kompozycją sylwetki. Kształtuję zdrowe nawyki, które mam nadzieję zostaną ze mną na resztę życia.

P.S: Oglądając Twoje zdjęcia oraz relacje na Instagramie obserwujemy bardzo zdyscyplinowaną, ambitną i świadomą kobietę?

P.K: Absolutnie tak! Moja przemiana pozwoliła mi odkryć silne strony mojej osobowości, które myślę, że od zawsze gdzieś tam we mnie tkwiły ale potrzebowałam chyba odpowiedniego bodźca, żeby zdać sobie z tego sprawę. Ja zawsze byłam postrzegana jako delikatna, eteryczna, wrażliwa i ambitna osoba.  Oczywiście temu nie zaprzeczam. W szkole byłam dobrą uczennicą, co często spotykało się z przykrymi dla mnie sytuacjami ze strony rówieśników. Mimo tego zawsze dążyłam do stawianych sobie celów. Tak było z aktorstwem.Od małego robiłam wszystko aby dostać na się na wymarzone studia. Potrafiłam jeździć z Lublina do Krakowa i Warszawy na prywatne konsultacje z aktorstwa, na które wydawałam swoją rentę rodzinną i stypendium. Egzamin do szkoły teatralnej zdałam za 3 razem (co i tak jest dobrym wynikiem). To chyba pokazuje, że od zawsze drzemał we mnie wojownik. Ostatnio mój kolega ze studiów napisał mi, że „nikt by się nie spodziewał, że eteryczna Paulinka recytująca „Pana Tadeusza” na pierwszym roku studiów będzie siłowym dzikiem”.

P.S: W jakich  słowach opisała byś teraz swoja osobę i czy Twój charakter kształtował się razem z Twoją przemiana wizualną?

P.K: Jestem na pewno wrażliwą, kreatywną i pełną energii osobą. Kilka lat temu nie byłam aż tak odważna jak teraz. Moja przemiana pozwoliła mi odkryć silne cechy mojego charakteru. W życiu, tak samo jak na treningu dużo od siebie wymagam i daję z siebie 100%. Zyskałam większą pewność siebie, co też pozwoliło mi na jeszcze większy dystans. Wydaje mi się, że mam teraz otwartą głowę i najzwyczajniej w świecie nie boję się jutra, nie martwię się na zapas. We wszystkim, nawet w tych przykrych i trudnych momentach, staram się szukać pozytywów. Z każdego zdarzenia wyciągam to, co najlepsze i to daje mi siłę do działania. Często powtarzam sobie, że cokolwiek by się nie działo- przeżyjesz, a jutro obudzisz się i zaczniesz od nowa. To pozwala często dostrzec, że nasze problemy nie są aż tak straszne jak nam się zdawało. Takie proste, ale bardzo pomaga.

P.S: Czy są obok Ciebie osoby, które wspierają Ciebie w codziennych zmaganiach? Uważasz, że wsparcie bliskich ma znaczenie w chwili podjęcia decyzji o zmianie stylu życia?

P.K: Wsparcie bliskich jest dla mnie bardzo ważne, gdy podejmuje ważne decyzje również te dotyczące mojej przemiany. Jeżeli czujesz, że masz w pobliżu kogoś, kto w chwili zwątpienia pomoże Ci, to Twój komfort psychiczny i chęci do działania są większe. Mam kilka bliskich mi osób, które mnie wspierają. Z pewnością jest to moja mama, której zawdzięczam bardzo wiele. Poświęciła mi swój cały czas. Dbała o mój rozwój, zawsze wspierała w moim dążeniu do bycia aktorką i w codziennych trudnościach. Nasze mieszkanie podczas mojej nauki wyglądało jak wielka pracowania teatralno-plastyczna. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Jestem z nią niesamowicie zżyta. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć.  Mam też obok siebie ukochaną osobę, która każdego dnia inspiruje mnie i motywuje do działania. Wzajemnie napędzamy się do działania i czerpiemy z życia garściami. Jest obok mnie też moja przyjaciółka, która jest niesamowicie mądrą i silną kobietą. W sumie to też dzięki niej zaczęłam trenować. Pewnego dnia zabrała mnie na trening i tak się zaczęło. Cieszę się, że ich mam.

P.S: Miałaś albo masz mentora, który pomaga Tobie w chwilach zwątpienia bo z pewnością takie też są?

P.K: Chwile zwątpienia są naturalne i są potrzebne. Dzięki nim możemy nauczyć się czegoś nowego o sobie i iść jeszcze dalej. Ciężkie chwile pozwalają też docenić to, czego często nie dostrzegamy. Nie mam jednego mentora. Mam wokół siebie kilka zaufanych osób na które zawsze mogę liczyć. Staram się do wszystkiego co mi się przytrafia podchodzić rozsądnie, czerpać doświadczenia, które pozwolą mi się rozwijać i dążyć do celu. Wierze, że takie podejście wzbogaca mnie jako człowieka.

P.S: Wydaje się, że zawsze jesteś pogoda i radosna. Z pewnością zdarzają się też i Tobie dni, kiedy nie masz ochoty wstać z łóżka. Pozwalasz sobie na lenistwo czy trzymasz się założonego planu, a może zupełnie go nie masz?

P.K: Oczywiście, że miewam słabsze dni. Moją wewnętrzną siłą staram się zwalczyć spadek nastroju W większości przypadków to właśnie trening poprawia mi humor… Wchodzę na siłownię, zaczynam ćwiczyć i po kilku minutach wszystko mija. Podobnie działa na mnie gotowanie. To mnie bardzo relaksuje. Warto czasem przezwyciężyć swoje słabości i zmagać się z nimi. To kształtuje naszą wewnętrzną siłę. Odnośnie planu to zazwyczaj mam go w głowie, ale nie jest on w żaden sposób sztywny. Staram się być otwarta na nowe doświadczenia, żyję intensywnie. Zdarza się, że z dnia na dzień dostaję informację, że mam się pojawić na planie zdjęciowym w zupełnie innym mieście. Pakuję plecak, uśmiecham się i mówię sobie: „No! Wreszcie! Przecież na to czekałaś. Ogarniesz to jak nikt inny!”

P.S: Jaki masz stosunek do własnego ciała? Lubisz siebie czy są chciałabyś coś w sobie zmienić?

P.K: Bardzo lubię swoje ciało i dobrze się w nim czuje. Co ciekawe? Nigdy nie uważałam siebie za osobę grubą, czy brzydka. Wiadomo, czasem myślałam, że mogłabym mieć szczuplejsze nogi czy większy biust. Oczywiście patrząc teraz na moje dawne zdjęcia widzę ogromną różnicę, ale nadal nie uważam, że Paulina sprzed kilku lat była brzydka czy gorsza. Ten cały proces który przeszłam pomógł mi jeszcze lepiej się poznać. Zyskałam większą pewność siebie nie tylko fizyczną, ale też psychiczną przez co czuje się atrakcyjna. Myślę, że kluczem do akceptacji siebie jest właśnie „głowa”, a nie to co widzimy na zewnątrz. Znam wiele osób, które maja piękne sylwetki a mimo to są bardzo nieszczęśliwymi ludźmi, bo po prostu  nie lubią siebie i nie czują się pewnie w kontekście psychicznym. Znam też takie, które nie maja „sześciopaka” na brzuchu, a mimo to idąc ulicą zwracają uwagę przechodniów. Po prostu czują się ze sobą dobrze. Zmiana zaczyna się w głowie. Reszta to tylko cyferki i opakowanie.

P.S: Co wpływa na Twoje własne postrzeganie siebie?

P.K: Żyje bardzo intensywnie. Chłonę nowe doświadczenia. Zapewne za 5 lat będę myślała o sobie jeszcze trochę inaczej niż dziś. Cieszę się, że odnalazłam w życiu pewnego rodzaju szczęści, zdrowy dystans i pozwoliłam sobie na otwartość. To coś w rodzaju balansu. Przez ostatnie 2 lata bardzo zmieniło się moje myślenie i postrzeganie siebie. Duży wpływ na moją samoocenę mają ludzie, którymi się otaczam. Staram się, aby to były osoby  ambitne z  dobrą energię, które „ciągną” mnie w górę.

P.S: Jak radzisz sobie z krytyką i kompleksami?

P.K: Krytyka w moim zawodzie to niemalże codzienność. Staram się utrzymać mądry dystans i wyciągać wnioski. Nie nastawiam się negatywnie. Myślę, co z tego co usłyszałam mogę wykorzystać, aby zrobić progres. Oczywiście zdarzają się też różne docinki odnośnie mojego odżywiania czy stylu życia, nawet ze strony bliskich znajomych. Jest to przykre. Moim zdaniem nie można oceniać kogoś zbyt pochopnie. We wszystkim szukam pozytywów. Nie zaglądam nikomu do talerza i nie chcę nikogo zmieniać na siłę. Mam wrażenie, że jest nam łatwiej krytykować czy zrzucić odpowiedzialność za swoje postępowanie na coś lub na kogoś. Trudniej jest postawić pytanie o przyczynę i podjąć wyzwanie.

P.S: Jakie aktualnie stawiasz przed sobą cele?

P.K: Być szczęśliwym człowiekiem, robić to co lubię i się rozwijać! Chcę czerpać z życia jak najwięcej. Czuję, że teraz jest ten czas kiedy muszę próbować, ryzykować, wyciągać z każdego dnia jak najwięcej. Nie zakładam sobie sztywnych celów. Robię to co kocham i wierzę, że dzięki mojej ciężkiej pracy, kreatywności i naturalności będę w tym spełniona. Czasem wyznaczanie granic zawęża nasze pole widzenia. Ja chcę mieć jak najszerszą perspektywę i nie przegapić tych okazji, które przynosi mi życie.

P.S: Czy twoi bliscy uważają, że wyglądasz zdrowo i atrakcyjnie?

P.K: W większości tak, chociaż zdarzały się też przykre uwagi ze strony znajomych. Sądzę, że były one podane w nieodpowiedniej formie i nasze relacje nieco się zmieniły. Mamy łatwość do oceniania innych nie myśląc o konsekwencjach…Przecież możemy kogoś zranić.. Wówczas dobrze jest mieć przy sobie kogoś bliskiego. Na jednych mocna krytyka działa motywująco, innych zamyka. Staram się mieć do siebie dystans. Nie jest to najłatwiejsze, bo samemu trudno dostrzec jest  wiele rzeczy. Uważam, że nie ważne jaki kto nosi rozmiar czy jak wygląda. Najważniejsze żeby był po prostu szczęśliwy, dlatego też nigdy nie staram się nikomu nic narzucać.

P.S: Jak często wykonujesz badania by ewentualnie modyfikować swoja dietę i wykluczyć niedobory?

P.K: Podstawowe badania wykonuję minimum raz na pół roku lub częściej. Oczywiście codziennie obserwuję swój organizm i staram się go słuchać. Staram się dbać o sen, nawodnienie i ruch. Urozmaicam również swoją dietę.

P.S: Co aktualnie napędza Ciebie do dalszego działania?

P.K: Pozwalam sobie na popełnianie błędów, próbuje nowych rzeczy. Jestem ciekawa każdego kolejnego dnia, bo w moim życiu nie ma rutyny. Takie myślenie napędza mnie do działania. Bardzo dużo zależy od nas samych, ale też od ludzi, którzy nas otaczają. Nasze otoczenie często wpływa na nasza motywację.

P.S: Czy myślisz o tym, aby zawodowo zająć się branżą fitness oraz dietetyką? Z pewnością są osoby, które z chęcią zaczęłyby z Tobą trenować oraz zaufały i oddały w Twoje ręce swój codzienny jadłospis.

P.K:Jest to na pewno obszar, który niesamowicie mnie interesuje. Cały czas zgłębiam swoją wiedzę na ten temat. Tak jak wcześniej wspominałam nie zamykam się na nic. Mam otwartą głowę i staram się podchodzić kreatywnie do tego co robię. Mam wiele planów i pomysłów, które na pewno zechcę w najbliższym czasie zrealizować. @fittalerzyk jest dla mnie jak słońce, które daje mi energię. Cieszę się, że to co robię w pewien sposób pomaga ludziom i kto wie, może kiedyś przerodzi się to w coś więcej.

P.S: Treści Twoich postów są bardzo wyważone i motywujące. Co byś powiedziała obserwatorowi, który nie lubi siebie, ale też nie ma w sobie „siły” by zmienić obecny styl życia?

P.K: Najważniejsza zmiana zaczyna się w głowie. Reszta jest dużo łatwiejsza niż nam się wydaje. Nigdy nie jest za późno, aby stanąć do walki. Pomyśl, że to co robisz jest inwestycją w siebie. Nie robisz tego dla nikogo innego, bo to Ty dzięki swoim działaniom będziesz czuć się zdrowszy, bardziej atrakcyjny, pewny siebie co zaprocentuje też w przyszłości.  Ludzie biją rekordy Guinessa więc dlaczego Ty nie miał byś kolejnym mistrzem?

P.S: Uważasz, że od zdrowego stylu życia można się uzależnić? Kiedy Twoim zdaniem zaciera się granica pomiędzy dbaniem o siebie, a obsesją?

P.K: Oczywiście. Zdrowy styl życia może stać się uzależnieniem. Granica jest bardzo cienka. Ważne, aby nigdy nie popadać w skrajności i dać sobie nieco swobody. Bardzo łatwo popaść w różnego rodzaju zburzenia odżywiania. Nasza dieta, ruch, styl życia ma nam służyć. Obsesyjne liczenie kalorii, obawy przed zjedzeniem czegoś niekontrolowanego, katorżnicze treningi, niska samoocena- czy to jest definicja zdrowego stylu życia? Jeżeli reguły zaczynają nami rządzić, to zaczynamy wkraczać na niebezpieczny teren. Bardzo często trudno jest nam zauważyć to samemu. Dobrze jest mieć przy sobie życzliwe osoby, które będą trzymać rękę na pulsie. Dla mnie najważniejsze w zdrowym stylu życia jest to, żeby NIE BAĆ SIĘ ŻYĆ!

P.S: Czego możemy Tobie życzyć na najbliższy czas?

P.K: Zdrowia, dużo siły i kreatywności. To najważniejsze.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Telegram
Masz pytanie? Napisz do nas
Insulinooporność

Stan obniżonej wrażliwości na działanie insuliny nazywamy Insulinoopornością. Przyczyn insulinooporności jest…