Gdy depresja mówi przez ciało
Słowo ‘depresja’ jest dziś potocznie używane na określenie obniżonego nastroju. Nie raz w czasie rozmowy słyszymy: „…źle się czuję – mam depresję”. Tak swobodne posługiwanie się wspomnianym termin sprawiło, że z trudem możemy dostrzec różnicę pomiędzy chorującym na depresję a osobą zwyczajnie doświadczającą okresowego smutku i przygnębienia, które w określonych sytuacjach są stanem normalnym i wręcz pożądanym, by móc :przeżywać ,doświadczać, wartościować, wyciągnąć wnioski i zmienić to „coś” w swoim życiu…
Jak rozróżnić te dwa stany?
W depresji człowiek czuje się sparaliżowany. Nie ma ochoty na nic. Słabnie jego cała ekspresja emocjonalna i cielesna. Gaśnie duch. Człowiek w depresji nie widzi sensu, by podejmować jakiekolwiek działania. Przepełnia go poczucie klęski i beznadziejności. Inaczej jest gdy doświadczamy okresowego smutku czy rozczarowania. Wtedy nie czujemy się unieruchomieni. Możemy funkcjonować. Nasza energia czy zainteresowania pozostają bez zmian.
Pośród Pacjentów dostrzegam ogromny problem w odróżnianiu od siebie opisanych tu stanów. Brak takiej świadomości sprawia, że wielu z nich szuka pomocy w sytuacji, w której czuje się „odcięty od świata”. Często w swoim gabinecie słyszę:
„Myślałem, że to tylko zmęczenie.”
„ Nie chcę się nad sobą użalać, przecież inni mają gorzej…”
„Pojadę na urlop i na pewno mi wszystko minie…”
Do tego można też dorzucić słowa, które często padają od bliskich, a które – nie dość, że nie są wspierające, nie mają żadnej mocy sprawczej, to jeszcze – odwracają uwagę od problemu jakim może być ta choroba:
„Dasz radę…
„Bądź silny.”
„Bez przesady, ogarnij się….”
„Wszystko się ułoży.”
Jeśli uczucie smutku i przygnębienia pozostaje z nami przez dłuższy czas, a równocześnie czujemy, że słabnie nasza energia życiowa; czujemy, że jesteśmy na równi pochyłej, to powinien to być dla nas sygnał, by udać się na konsultację do specjalisty psychiatry lub psychoterapeuty.
Również nasze ciało wysyła nam szereg sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że chorujemy na depresję.
Wiele osób identyfikuje depresję wyłącznie z chorobą psychiki. To nieprawda. W depresji chorują: PSYCHIKA, CIAŁO I DUCH. Można powiedzieć, że we wszystkich tych obszarach znajdziemy niepokojące objawy, które mogą świadczyć o tym, że chorujemy na depresję.
A więc co z tym ciałem? Osoby szukające wsparcia w terapii często pomijają to na co chorują oraz jak funkcjonują na co dzień. Uważają, że w gabinecie psychologicznym należy poruszać jedynie aspekty dotyczące psychiki. Nic bardziej mylnego. Doświadczony psychoterapeuta szybko połączy ze sobą dolegliwości somatyczne z tymi emocjonalnymi.
Swoim Pacjentom zadaje kluczowe pytanie : GDYBY TWOJE CIAŁO MOGŁO MÓWIĆ, TO CO CHCIAŁOBY CI DZIŚ POWIEDZIEĆ?
Często jest to taki moment, gdy zaczynamy inaczej słuchać swojego organizmu i zwracać uwagę na to, co odzywa się w nas głębiej. Współczesny kult młodości, piękna oraz siły wywiera na nas swoistą presje dbania o to co jest powierzchowne. Jednocześnie nie słyszymy alarmujących sygnałów z wnętrza naszego ciała .Ludzie bardzo często oddzielają ciało od psychiki, trudno znaleźć im łączność pomiędzy tymi dwoma obszarami. Ciało ma nam służyć, być nam posłuszne, „dawać radę”. Dla wielu z nas rutyną jest pobudzanie się kofeiną od wczesnych godzin porannych. W ogromnych ilościach łykamy suplementy, które w sztuczny sposób mają uzupełnić braki witamin. Wieczorem, gdy sen nie przychodzi szukamy ukojenia w środkach nasennych , alkoholu lub innych substancjach. Tymczasem, gdy zaczyna chorować głowa – wiele objawów pojawia się właśnie w ciele.
Różne choroby somatyczne mogą być konsekwencją depresji albo jej maską.
Szczególnie dzieje się tak, gdy nie potrafimy rozmawiać o uczuciach i lekach oraz gdy wypieramy przykre fakty z naszego życia. Wówczas wysyła ono sygnały. Inaczej mówiąc: NIEWYRAŻONE EMOCJE MOGĄ MANIFESTOWAĆ SIĘ POD POSTACIĄ SOMATYCZNĄ. CIAŁO NAJPIERW WYSYŁA SYGNAŁY: ból, napięcie, niepokój, później zaczyna chorować (choroby psychosomatyczne). W psychosomatyce wyróżniamy tzw. CHICAGOWSKĄ SIÓDEMKĘ, czyli listę chorób psychosomatycznych, w których choruje ciało, ale istotnym czynnikiem wywołującym lub podtrzymującym chorobę jest nasza psychika. Do tych chorób zaliczamy:
– chorobę wrzodową żołądka,
– nadciśnienie tętnicze,
– astmę oskrzelową,
– reumatoidalne zapalenie stawów,
– zapalne choroby jelita grubego,
– nadczynność tarczycy,
– atopowe zapalenie skóry.
Właśnie dlatego, pacjent, który zgłasza się do lekarza z jakąś chorobą somatyczną, przewlekłą albo źle poddającą się leczeniu – powinien być również zdiagnozowany pod kątem depresji lub innych problemów związanych z funkcjonowaniem psychicznym. Ważne jest by lekarze zachowali czujność i nie leczyli Pacjentów latami objawowo, a również zwrócili uwagę na kontekst psychologiczny. W praktyce często wygląda to tak: „ Proszę Pana, od wielu lat leczę się na…. zrobiłem już wszystkie badania, byłem u wielu specjalistów, i w końcu ktoś mi zasugerował, że to może być na tle psychicznym…”.
Najczęstszymi somatycznymi objawami depresji są:
ZABURZENIA SNU – bezsenność, nadmierna senność, wybudzanie się w nocy lub uczucie ciągłego niewyspania się. Pacjenci chorujący na depresję często zgłaszają właśnie zaburzenia snu jako jedne z dominujących. I faktycznie, jest to bardzo konkretny sygnał, informujący o tym, że ciało nie może swobodnie się regenerować, relaksować. Tak, że pomimo długiego snu, ciągle budzimy się zmęczeni, bez siły do podjęcia najprostszej porannej aktywności. Również nocne wybudzanie, szczególnie nad ranem, w okolicach 4-5 rano mówi nam o tym, że nasz cykl dobowy został zakłócony. W naszym ciele nadal krąży zbyt dużo hormonów stresu (kortyzolu i adrenaliny), w związku z czym bardziej czuwamy, niż zapadamy w głęboki, zdrowy, regeneracyjny sen.
BRAK NAPĘDU ŻYCIOWEGO – to również jeden z podstawowych objawów depresji, który może manifestować się poprzez ciało. Pójście do sklepu obok domu czy na pobliską pocztę – stanowią dla nas wyzwanie. Czujemy ciągłe zmęczenie, tak jakby ktoś zabrał nam naszą całą życiową energię. W związku z czym, żyjemy na 20 % naszych możliwości, powoli zaniedbując obowiązki i relacje, aż do momentu, gdy w ogóle nie chce się nam wychodzić z domu i najbezpieczniejszym miejscem na ziemi staje się łóżko w naszej sypialni. Tam nikt od nas niczego nie chce, nie wymaga. Tam czujemy się spokojnie i bezpiecznie.
Pracując z pacjentami często mówię im o zjawisku IMPLOZJI. JEST ONA CZYMŚ PRZECIWSTAWNYM DO EKSPLOZJI. Żyjąc w długotrwałym, chronicznym stresie, coraz częściej nie potrafimy właściwie odreagować napięcia, które gromadzimy w ciele przez cały dzień, tydzień, miesiąc. Hormony stresu znacznie wzrastają i powoli obniżają wydajność naszego organizmu. Zaczynamy chorować. Wybuchamy od środka. Ktoś, kto zgłasza problemy ze snem, koncentracją, przemęczeniem, drażliwością, napięciem ma najprawdopodobniej „zaimplodowane ciało” – czyli takie, w którym poziom kortyzolu i adrenaliny jest na bardzo wysokim poziomie, a przez to – blokowane jest wytwarzanie serotoniny – hormonu szczęścia.
Tymczasem musimy się nauczyć każdego dnia właściwie odreagować stres. Bardzo lubię to „hasło terapeutyczne”: ALBO EKSPRESJA, ALBO DEPRESJA. Pokazuje ono właśnie, że jeśli wciąż będziemy hamować naszą ekspresję emocjonalną i fizyczną, to najprawdopodobniej skutkiem tego będzie depresja – rozumiana jako depresja ciała oraz dosłownie – jako choroba. Dlatego pracując z osobami chorującymi na depresję powoli, w trakcie procesu terapeutycznego zachęcam je do swobodnej ekspresji tego, co zostało schowane w psychice. Włączam również pracę z ciałem i zachęcam by ekspresja, aktywność fizyczna stała się częścią ich życia. To właśnie ona reguluje nasz stan psychofizyczny.
„Zaimplodowane” ciało, będzie również dawało inne objawy :
– przewlekłe napięcie mięśni, nerwobóle – prowadzące często do dyskopatii,
– problemy z ciśnieniem tętniczym , chorobami serca, zakrzepami,
– problemy z układem trawiennym– otyłość, cukrzycą typu II, zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi,
– problemami w sferze płciowo – seksualnej – problemy z erekcją, zaburzenia cyklu miesiączkowania lub utratę zainteresowania seksem.
Depresja jest jedną z chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Nierzadko towarzyszą jej objawy somatyczne. Badania ostatnich dziesięcioleci wskazują na wzrostowy trend zachorowań na nią. Ponownie podkreślę jak istotna jest w tej sytuacji współpraca między specjalistami by jak najskuteczniej pomóc choremu. Bądźmy czujni , nie bagatelizujmy objawów i mówmy o nich lekarzom To, co my sami możemy dla siebie zrobić to naprawdę zadbać o naszą RÓWNOWAGĘ PSYCHOFIZYCZNĄ.
Pamiętajmy: To, co się dzieje w umyśle, odzwierciedla zmiany zachodzące w ciele i odwrotnie.